Foszasty Olbrzym
Jeśli szukać miłośników wszelakich mięs i przystawek, mógłby pretendować do miana największego z koneserów suto zastawionego stołu. Olbrzym potrafił wziąć z targowiska dwa wieprze pod pachy i przejść z nimi pół miasta. Tężyzna fizyczna chmielogrodowego osiłka niejednokrotnie przychodziła w sukurs włodarzom miasta, gdy rozwydrzone trolle wszczynały burdy i awantury. Gołębiego serca, ale wciąż nadąsany. Piwo zaczynał euforycznie i pełen empatii, a kończył często skłócony z całym światem. Ktoś zauważył, że humor dopisuje mu w dni parzyste, a w nieparzyste lepiej nie wchodzić mu w drogę. Ktoś inny upierał się, że jest na odwrót. Foszasty Olbrzym, zacne indywiduum Chmielogrodu.